piątek, 15 lutego 2008

czy pamiętasz...

Od paru dni panuje kapryśne przedwiośnie. Zmienna pogoda oszalała. Prawa natury zawładnęły mną bezpretensjonalnie.

Wstałam o świcie i spojrzałam wstecz. "Świat Zofii" poprowadził w krainę dzieciństwa. Wróciłam do domu, żeby jeszcze raz zobaczyć rzeczy istotne. Popatrzeć na plewy, które zasypały ziarno.

Ziarno, które zamiast zgnić wyrosło smukłym drzewem.

środa, 6 lutego 2008

Twin Peaks

 


Takie właśnie klimaty przyciągają ekscentrycznych twórców filmu.

Łódź to ulubione miasteczko pana D.Lynch'a.


Posted by Picasa

piątek, 1 lutego 2008

Wyprawa po "Świat Zofii"

Dniówki mają swój urok. Wychodzę o 14:30 i mam wolne całe popołudnie.
Skrótem przez park śmigam do skrzynki pocztowej. Koperty lądują w plecaku. Ruszam dalej.

Kombinuję na przystanku, jak dojechać do Galerii. Wsiadam jak koń: do 1-ki, która zwykle dowozi mnie do Gdańskiej, a stamtąd już prostą drogą do ukochanego celu.

Szare komórki alarmują pod czaszką: przecież dziś mam inny cel! Wysiadam na Pomorskiej. Też niedobrze - moglam jechać dalej, aż do Narutowicza. Siła złego na jednego! Jednak nie jest tak źle: mam 3 opcje do wyboru 4, 6 i 7. Nadjeżdża 6-tka.

Ślimaczym tempem korka docieram do Piłsudskiego. Galeria w zasięgu paru kroków.
Idę sobie nieśpiesznie. Zamówiona ksiażka przecież nie ucieknie.

Jak głosi info, empik znajduje się na pierwszym poziomie. Przejażdżka ruchomymi schodami dobrze mi robi. Mam okazję rozejrzeć się na prawo i lewo. Osiągam cel: poziom pierwszy. Idę w lewo, idę w prawo. Czyżbym zabładziła? Czuję się jak w labiryncie. Nigdzie nie widzę empiku. Pot zaczyna spływć po plecach.

Sięgam języka. Pani sprzątająca z Mc jakiegoś tam, rzuca przez ramię: empik na samym dole! Rzucam nieme q***m***! bo nade mną wisi bezczelne kłamstwo wyryte wołami:
nowy empik - poziom pierwszy.

Znowu podróż w czasie i przestrzeni. Leniwymi schodami majestatycznie zjeżdżam do podziemi.

Jest: olbrzymi napis i jeszcze większa sala. Na środku mięciutka kanapa kusi czerwoną tapicerką. Stoję w kolejce do kasy. Tu dowiaduję się, że muszę przemaszerować na drugi koniec sali do punktu oznaczonego: info.

Śmigam, potykając się o oczadziałych zapachem celulozy czytaczy. Info-man podaje mi sporych rozmiarów pakunek. Kolejka do kasy jak za komuny. Trzeba odstać swoje. Wreszcie płacę i już na spokojnie szukam swoich ulubionych tematów.

Czekają w ustronnym miejscu. Zajmują niewiele półek. Błogi kącik dla naukowca. Ilość tytułów nie zachwyca. Wnioskuję, że większość ciekawych książek jest zamawiana w taki sam sposób jak moja: przez internet.

Ten sposób zakupów opłacił się, omijają mnie koszty przesyłki. Dzisiaj korzystam dodatkowo z rabatu: otwarcie nowego salonu empik daje niewielką zniżkę.

"Świat Zofii" zagościł w domu. Książka, która wprawia mnie w zdumienie już od pierwszej linijki. Dlaczego? o tym wkrótce.